Paprociowa Burza zmierzał do żłobka tuż po porodzie swojej partnerki. Krwawa Burza przesunęła się z wejścia i miauknęła:
- Masz dwa silne, zdrowe kociaki, kocurka i koteczkę.
Paprociowa Burza nie zwrócił na kotkę uwagi. „Nareszcie coś fajnego po zniknięciu Jastrzębiej Łapy!”, myślał. Wpadł do żłobka. Omszone Futro leżała z dwoma kociakami; jeden był złocisto rudy, a koteczka szaro-biała.
- Patrz, jakie piękne – wymruczała karmicielka.
- Będą doskonałymi wojownikami – szepnął Paprociowa Burza. Westchnął na wspomnienie zaginionego ucznia, który traktował go jak ojca.
- Koteczka może nazywać się Jesionka? – spytała Omszone Futro.
- Tak – wymamrotał Paprociowa Burza. – A kocurek będzie Błyskawicą.
- Jesionka i Błyskawica… - karmicielka zapadła w sen.
Paprociowa Burza wyszedł ze żłobka jak na skrzydłach. Zatrzymał go Gradowe Serce.
- Jak je nazwaliście? I jak wyglądają?
- Szaro-biała koteczka to Jesionka, a złocistorudy kocurek to Błyskawica – odpowiedział wojownik.
- Chciałem wiedzieć, jak dać naszym kociętom na imię…
- Zwariowałeś!? Ja mam partnerkę!
- Nie chodzi o ciebie – prychnął Gradowe Serce. – Tylko… - nie musiał nic mówić, Paprociowa Burza widział jego spojrzenia w kierunku Jaśminowego Ogona. – Jelenia Skóra nie chce mieć kociąt, a Łaciata Wola ma Gepardzi Bieg albo Kangurzy Skok… Pomożesz mi się załapać?
- Słuchaj – wojownik tracił cierpliwość. – Nie pomogę ci zdobyć Jaśminowego Serca, bo to ty musisz zdobyć jej sympatię. A poza tym – Paprociowa Burza uciszył kocura machnięciem ogona. – Nie będę knuł za plecami siostry.
- No dobrze – westchnął Gradowe Serce.- Tak tylko myślałem…
Po tych słowach odbiegł.
Paprociowa Burza odetchnął z ulgą. Już miał się położyć, gdy zawołał go Gepardzi Bieg.
- Kryształowa Gwiazda rodzi!
- I kto jeszcze? – wymruczał wojownik.
- Ryjówcza Skóra i Skalne Serce też chcą mieć, więc idą… gdzieś. Nie mam pojęcia po co.
- Już idę – westchnął Paprociowa Burza. – Biedna Błyszczące Niebo. Będzie musiała przenieść się do legowiska wojowników!
- No, tam nie odeśpi nocy z Burzowym Wiatrem… i tych pełnych żałoby też nie – zauważył Gepardzi Bieg.
Paprociowa Burza uśmiechnął się, po czym zaproponował polowanie. Wojownik się zgodził.
- Hej, Łaciata Wolu! Zabierz Borsuczą Łapę i skoczymy na polowanie! – zawołał Gepardzi Bieg.
Paprociowa Burza zauważył ruch przy wejściu do obozu, jednak uznał, że to tylko wiatr. Ale się mylił…