Prolog
Drzewa zaskrzypiały, a szylkretowo-białe plamy, sunęły pomiędzy gąszczem. Żółte oczy płonęły ogniem zemsty, a pazury błyszczały szkarłatną krwią.
Nadszedł czas zemsty- pomyślała Klonowy Cień- krwawej zemsty!
Kotka syczała i pluła na boki.
- Kto śmie wchodzić mi w drogę?- zabrzmiał złowrogi głos.
Nagła cisza spowodowała w niej jeszcze większe emocję. Obnażyła kły i przyggotowała się do ataku. Zza drzewa wyszedł muskularny, pręgowany kocur. Jego lodowate oczy, były puste i złowrogie.
- Chciała bym spytać o to samo.
- Nie jestem kociakiem, żeby się przed kimś płaszczyć!- warknął kocur i skoczył do ataku.- Mów kim jesteś i co tu robisz, a może nie pozbawie ciebie oka.
Gniew zagościł w pozbawionym emocji sercu szylkretki.
Puść mnie!- krzyknęła.- Powiem ci, jestem Klonowy Cień.
- Mój wzrok przeraża każdego!- miałknął triumfalnie.- Nikt nie zwycięży z Jastrzębim Mrozem!
Zaciekawiona kotka, patrzyła na poczynania kocura, który wspiął się na pobliskie drzewo i ponownie wydał okrzyk satysfakcji.
Nie tak prędko- pomyślała- czas wyrównać rachunki. Ruszyła przed siebie i z rozpędu zwaliła Jastrzębiego Mroza z drzewa.
- Co ty wyprawiasz, Klonowy Cieniu!- chłód jego oczu zastąpiła iskierka, czegoś, czego Klonowy Cień dawno nie widziała.
- Atakuję cię?- odpowiedziała zadziornie kocica.- Wiesz, jesteś całkiem miły.
Kocur wymruczał podziękowanie i położył swój puszysty ogon na grzbiecie Klonowego Cienia.
1 Rozdział
W lesie jednostajnie ciemnym i mrocznym, słychać można było jedynie cichego tupotu swoich łap. W przerażającym miejscu, gdzie nikt nie doznawał radości, czy miłości powstały trzy cudy. Pierwszy z nich, był niewielki. Szylkretowy, z oczami niczym letnie niebo. Drugi, potężny, lecz nie znający swojej siły. Cały szary, nakrapiany.
Trzeci cud, albowiem nosił futro skąpane brązem i przyprószone bielą, o oczach żółtych i wielkim sercu.
- A masz, okropnych borsuku!- cały las, przepełnił pełen energii pisk kociaka- Uciekaj z terytorium Klanu Cienia!
Szary kocurek, największy z miotu, przygniótł brązowo-płową koteczkę. Całej zabawie przyglądała się że zdziwieniem brązowa kotka.
- Jeżynko, jesteś pewna, że nie chcesz dołączyć do rodzeństwa?- ogonem wskazując na dwójkę kociąt- To wygląda na dobrą zabawę.
- Och, ależ nie Klonowy Cieniu!- zaprotestowała.
- Jesteś kociakiem, powinnaś się bawić- z żalem w głosie dodała cicho- tylko to co jeszcze zostało.
- Ja będę przywódcą Klanu!
Klonowy Cień pacnęła córkę w ucho. Z dumą patrzyła jak trójka jej, oraz jej partnera, kociąt rośnie w tym niezwykłym miejscu, sjapanynym krwią. Jastrzębi Mróz podszedł do niej i liznął partnerkę w ucho.
- W to nie wątpię- stwierdził kocur, a jego wąsy zadrżały.
Jeżynka rzuciła się na ojca, a chwilę później, dołączyło do niej jej rodzeństwo.
2 Rozdział
Szylkretowa kotka biegła przez kwiacistą polanę, a wiatr falował w jej gęstej sierści. Dookoła pachniało zwierzyną, a przed nosem ujrzała kolorowego motyla. Poczuła ukłucie w żebrach; motyl odleciał, a zapach zdobyczy zwietrzał. Kolejne szturchnięcie, spowodowało rozmazanie światła i obrazu.
Otworzyła oczy i ujrzała księżyc wiszący wysoko na niebie; zapragnęła znów pogrążyć się w świetle dnia, którego tak jej brakowało. Przed nią stała jej matka, Klonowy Cień.
- Czemu mnie obudziłaś?- spytała gniewnie- miałam ta...
Przerwał jej biały ogon na jej pysku. Rozejrzała się do okoła, ujrzała swojego brata, Chmurkę, który otworzył oczy.
- Chmurku!- zawołała- Ty widzisz! Będziemy mogli się razem bawić. Leszczynka nie wie co to dobra zabawa, bo boi się pobrudzić- zakpiła.
- Też nie mogę się doczekać.
Do dwujki kociąt, podeszła trzecia kotka. Była zgrabna, jej długie futro lśniło czystością.
- Jeżynko, Chmurku, wymyśliłam fajną grę. Jastrzębi Mróz, powie nam co mamy zebrać, a Klonowy Cień ogłosi zwycięsce!
Rodzeństwo spojrzało po sobie, ich miny rozchmurzyły się. Podszedł do nich Jastrzębi Mróz; za zadanie mieli znaleźć liścia, trochę mchu i igłę. Oboje wiedzieli, że to zadanie będzie trudne, ale od razu wybiegli w głąb lasu.
- Nie umię się bawić?- zapytał kocurek- Jak dla mnie zapowiada się ciekawie! Jak dobrze jest widzieć.
3 Rozdział