Nagły wrzask zbudził Zbójka. Otworzył oczy i zobaczył pędzących ku rodzeństwie Miękki Krok i Grzmiącą Burzę. Znowu spróbował stanąć na łapki, jednak kiedy lekko się zachwiał skoczyła do niego Puch dając mu oparcie o bok. Odepchnął ją i syknął.
- Potrafię sam o siebie zadbać! - Ale po odepchnięciu Puchu, ugiął się z bólu i padł na ziemię. Wtedy przybiegł Grzmiąca Burza. Na jego pysku malował się gniew ale w większości ulga i radość z odnalezienia kociaków.
- Dlaczego wyszłyście z obozu? - miauknął ostro - Przecież wiecie że tu jest borsuk!
- Wiemy i dlatego go zabiliśmy - odparł sennie Zbójek - Musieliśmy pomścić naszego ojca
- Na Klan Gwiazdy, Zbójku! Zabiłeś borsuka? - wykrzyczał docierający na miejsce Miękki Krok
- Nie tylko ja - Spojrzał na Puch i jego wzrok zatrzymał się na Szkarłatku - Ale Szkarłatek jest ciężko ranny! - Wstał, tym razem nie upadając, i podszedł do leżącego brata. Był zimny. Jego oczy spowijały szare chmury. Dopiero teraz Zbójek przypomniał sobie ten widok. Widział te oczy i czuł to zimno ciała, jeszcze jeden raz w życiu. Pamiętał, że dokładnie tak samo wyglądał Łupinkowe Ziele po śmierci.
- Nieeee!!! - Zbójek wylądował obok Szkarłatka i potrząsał nim z całej siły - Nie możesz mi umrzeć! Ale Szkarłatek się nie odezwał. Opadł bezwładnie na ziemię. Zbójek stał przez chwilę przy swoim martwym bracie kiedy poczuł przeszywający go ból po prawej stronie. Pisnął, i dopiero wtedy Puch zorientowała się że tym razem jej brat potrzebuje pomocy, podbiegła do Zbójka i oparła się o niego. Zbójek już nie odmawiał pomocy. tylko przymknął oczy, i pozwolił Grzmiącej Burzy na podniesienie się. Miękki Krok podniósł Szkarłatka, i kiedy spojrzał na Puch, ona od razu wyczytała jego myśli
- Nie odniosłam poważnych ran, więc mogę chodzić - miauknęła. Wojownicy pognali do z kociakami obozu. Przed wejściem czekała na nich Łodygowa Nadzieja.
- Wróciliście! Ale... widzę że coś jest nie tak - podeszła zmartwiona. Grzmiąca Burza opuścił Zbójka na ziemię
- Zbójek jest mocno zadrapany w bok, Puch jest w dobrym stanie, a Szkarłatek... - głos mu uwiązł w gardle - Szkarłatek nie żyje.
- Mój kociak! - jęknęła gdy Miękki Krok położył go na ziemię. Energicznie zaczęła wylizywać jego zmierzwione futerko. Wtedy Puch zadała dziwne pytanie.
- Czy możemy spędzić z nim tą ostatnią noc? - spytała
- Oczywiście, jeśli tego chcecie - odparła ze smutkiem bez wątpliwości - Tą jedną noc możecie - Puch pisnęła z radości, jednak szybko umilkła. Zbójek rzucił jej podejrzliwe spojrzenie. Jak ona może być szczęśliwa w tej sytuacji? - pomyślał. Puch natychmiast popędziła do żłobka i położyła się na posłaniu. Kiedy Łodygowa Nadzieja położyła Szkarłatka obok niej, usnęła. Zbójek wzruszył ramionami i sam się ułożył się obok Szkarłatka.
Zbójek otworzył oczy, kiedy nagle poczuł ogarniające go zimno. Wyjrzał za wyjście żłobka. Nie było śniegu, tym bardziej że w tej chwili nie ma pory nagich drzew. Nie wiał więc wiatr. Spojrzał na podniebienie żłobka, i zobaczył że zamiast splatanych gałęzi i wczepionym w nie mchem, widział gwiazdy. Dlaczego wojownicy tego nie zalepili? Wrócił na posłanie i bardziej wtulił się w rodzeństwo. Było mu jeszcze zimniej. Wiedział że Szkarłatek był martwy, ale Puch też dawała Zbójkowi tyle samo chłodu, co ich brat.
- Puchu? - miauknął zaniepokojony Zbójek. - Obudź się!. - Kilka uderzeń serca później, Puch wstała - w jej futrze migotało wiele gwiazd. Jednak Zbójek spojrzał na nią, a na miejsce gdzie przed chwilą leżała. Tam nadal leżało jej ciało, a jej oczy spowite były mgłą tak jak u Szkarłatka. Zbójek pisnął przerażony, po czym przestraszonym głosem spytał.
- Puchu czy ty... umierasz? - spojrzał na nią. Ona rozbawionym z nutą powagi w głosie odpowiedziała
- Zbójku zrozum że muszę umrzeć, żeby załatwić jedną sprawę. Ty może też umrzesz i może pomożesz mi spełnić moje zamiary.
- Jakie zamiary?
- Próbuję wskrzesić Szkarłatka - odparła. Zbójek patrzył na nią osłupiały.
- Ale... to niemożliwe! - syknął. - Przecież on już nie żyje!
- Ja też - zaoponowała - Teraz idę do Klanu Gwiazdy go odnaleźć. Już jestem w drodze, dlatego świeci mi futro. Z resztą ty też już umarłeś. Ale obiecuję ci że wrócimy do żłobka jeszcze przed świtem. - Zbójek niepewny jej słów spojrzał na swoje futerko. Było jak zawsze bez jasnej poświaty, ale też widział swoje ciało pod sobą.
- Mi się nie świeci futerko - syknął oburzony. Ale Puch już odlatywała w stronę gwiazd. - Zaczekaj! - Pod Zbójkiem zaczęła zawalać się ziemia, i nagle się pod nią zapadł. Ogarnęła go ciemna czeluść. Nie widział już nic